Zmienił się regulamin forum (dodaliśmy informacje o cookies/RODO)

Najbliższe wydarzenia:


Na stałe zmieniamy komunikator na Discord'a




NOSAT: Każdy czwartek godz.: 20:30/21:00




Pancerna niedziela - Każda niedziela godz. 20:00




Dywizja Piechoty SoC - Wznowienie działania - każdy piątek i sobota o godz.: 20:00


Po więcej infromacji zapraszamy na Discorda: https://discord.gg/X8xH3dP

Sentinel of Conglomerate - początek

Cytaty, screeny, filmy, opowiadania, grafika. Widziałeś coś śmiesznego, nagrałeś naszą super akcję? To miejsce dla tych perełek!
blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 19 sty 2013, 1:24

Rozdział I
Biegł przed siebie. Wokół niego świstały pociski, rakiety, granaty. Piekło. Co jakiś czas H.ID (Human Interface Device) ostrzegał o wyładowaniu tarczy. Algorytm bitewny radził mu naładowanie tarcz pod osłoną. Nie mógł tego zrobić. Nie teraz. Nadal biegł. Pod jego stopami pluskała ciecz. Niedawno padał deszcz, ale tu, na Indarze, woda wyparowywała błyskawicznie. To chyba była krew. Jak na potwierdzenie myśli jego twarz została pokryta posoką swojego towarzysza broni. Tylu już zginęło, tylu jeszcze zginie. Nie myślał o tym, że ci ludzie walczą o wolność. Nie myślał, że walczą o zjednoczenie. Nie myślał, że chcą wrócić do domu... Na Ziemię... Myślał o tym, żeby dobiec do muru. Jakiego muru? Nie wiedział. Nie wiedział, gdzie dokładnie walczy. Wiedział, że musi biec. Wokół mnóstwo ludzi odbierało sobie życie na obcej planecie. Jego hełm musnął krwawy, wściekły promieñ świetlny. Tyle ludzkich marzeñ, tak dużo chęci do życia, do wolności... Wszystko utopione we krwi. Na interkomie słyszał krzyki żołnierzy. Krzyki rozpaczy, bólu, niepewnych rozkazów. Przeleciały nad nim 2 statki powietrzne. Nie skupił się na nich. Skupił się na ostatnich 50 m piachu dzielących go od muru. Dobiegł. Czekał na swój oddział. Nikogo nie widział. Pocieszał się, że są pewnie za osłoną. Usłyszał nagle gromki głos, przerywający chaos w eterze. Zdobyć mur. Zwymiotował ze strachu i rozpaczy. Popatrzył w górę. Niebo prawie zasłonięte sufitem czerwonych promieni. Musiał. Jest przecież żołnierzem New Conglomerate . Zaczął się wspinać po odstających kablach, zbrojeniach. Żadna strona nigdy nie naprawiła w pełni tych murów. Nie było kiedy. Po kilku długich sekundach znalazł się na górze. Mnóstwo żołnierzy w krwawych, porysowanych pancerzach wspomaganych. Rzucił granat i pobiegł jak najdalej od epicentrum wybuchu. Usłyszał krzyk. Niczym się nie różniącym od jego, kiedy HID informował o trafieniu bezpośrednim lasera o mocy 0,5 MW. Padł na kolana. Spojrzał przed siebie. Zobaczył wysokiego, opancerzonego mężczyznę, całego pokrytego czerwonymi plamami maskującymi. Zamiast twarzy widać było czerwoną, wykrzywioną czaszkę, a w oczodołach krwawe punkciki. Śmierć. Tak ludzka... Za maską mogła się kryć niegdyś czuła, mająca marzenia osoba, która została zmieniona przez okrutną wojnę na planecie Auraxis. Żołnierz podniósł swój karabin laserowy, położył palec na spuście i...

Gepard obudził się. Spojrzał na zegar. 4:30 czasu auraxiañskiego. Za 1h jego oddział zostanie oddelegowany na ćwiczenia w ośrodku na Esamirze. Wiedział jedynie, że będzie zimno jak w piekle. Poszedł do łazienki zmyć pot ze swego ciała. Po porannej toalecie ubrał świeży, błękitny mundur z żółto-niebieskim symbolem New Conglomerate. Na rękawie miał litery SoC - Sentinels of Conglomerate. Doświadczony, w pełni wyposażony oddział zabijaków, liczący plus minus 30 ludzi. Takich zespołów było wiele, jednak zwykłych, szarych żółtodziobów jeszcze więcej. Pokręcił głową.
- Na tej planecie wszyscy zginą. -powiedział po cichu do siebie. Za 20 min musi się stawić w zbrojowni, skąd zabiorą cały swój sprzęt przydatny na planecie Auraxis. Nie chce tam się znowu znaleźć po miesiącu urlopu. Mimo pustki w kosmosie Gepard czuje się lepiej na pokładzie potężnego krążownika klasy Eagle. Ubrał swoje wypastowane buty wojskowe i wyszedł ze swojej kajuty. Kiedy odwrócił się po zamknięciu drzwi na kod spotkał swojego kumpla z zespołu - Dreda. Ksywka wzięła się pewnie stąd, że jako jedyny w zespole miał na głowie dredy, co według regulaminu NC nie jest zabronione ze względów ideologicznych... Dred omiótł wzrokiem towarzysza i rzekł:
- Znowu te koszmary? - Gepard tylko skinął głową. - Stary, weź idź do konowała, może jakieś tabletki ci da lub jakieś coś innego.
- Tabletki pogorszają moją celność o około 6,73%... - rzekł Gepard cytując SI medlabu... Cholerni lekarze, nawet sztuczni wkurzają człowieka...
- Ale lepiej w ogóle trafiać, niż być zaćmionym przez jakiś głupi sen, czyż nie?
- Ech, chyba masz rację... Dobra, później o tym pomyślę, chodźmy teraz do zbrojowni, mamy 13 minut... A doskonale wiesz kto na nas czeka... - Dred momentalnie pobladł, kropla potu spłynęła mu po skroni. Doskonale wiedział. Po 10 minutach znaleźli się w punkcie zbiórki. Większość ludzi już się zebrała. Brakowało jedynie Jego oraz Czarnego, a tak naprawdę Czarnego Centuriona, tylko że całość jest zbyt długa do wyartykułowania w warunkach bojowych... Młody tak naprawdę niedawno dostał przydział w SoC, kiedy swoim śmiałym szturmem od "tyłu" wybił 15 osobowy garnizon Vanu Sovereignty z uszkodzonym plecakiem odrzutowym na plecach. Został zauważony przez "górę", teraz musi utrzymać styl... A tego czasami mu brakowało. Ale jednego miał pod dostatkiem - głupkowatego humoru. Teraz będzie musiał go wykorzystać w stu jeden procentach, gdyż do pomieszczenia wszedł On. 2 osoba po Bogu w squadzie. Krążą plotki, że gdyby mógł, to by postarał się o pierwsze miejsce... Abey... Twardy, szorstki starszy sierżant. Znienawidzony na treningach, kochany na polu walki. Swoimi metodami utrzymywał cały oddział w ryzach, gdyż Sentinelsi byli roztrzepanymi kowbojami pewnymi swoich umiejętności. Abey pragnął im to wystrzelić z tej pustej makówki ich rewolwerami... Spojrzał po oddziale i rzekł niskim głosem:
- Gdzie Czarny? - Nikt nie odpowiedział. - Jeżeli nie przyjdzie w ciągu 5... No dobra, 10 sekund, cały oddział karne ćwiczenia po ciszy nocnej. - W zbrojowni zawrzało. Wszyscy uważali młodego za naprawdę spoko kumpla ale wnerwiała ich ta jego omylność i zapominalstwo. Minęła minuta... Na twarzach wszystkich malowała się złość. Przed grupę wystąpił Armak, niepozorny, drobny człowiek o wielkim zapale. Jest technikiem oddziału, potrafi się wcisnąć w każdy kokpit, w każde podwozie, byle tylko zapewnić zespołowi wsparcie pojazdów. Spojrzał on po wszystkich i rzekł do Abeya:
- On jest chyba... On jest chyba u tej z 10 kompani... Podobno przesadził z jakimiś tabletkami... - W tym momencie Gepard z błyskiem w oku spojrzał na Dreda. - Mogę po niego pójść...
- Musisz. - Odpowiedział sierżant. Po kolejnej minucie Armak przyprowadził Czarnego, w pogiętym mundurze, niedopiętym pasem oraz "maliną" na szyi. Spojrzał na Abeya przerażonym wzrokiem i stanął w grupie żołnierzy, ogarniając po drodze umundurowanie. Sierżant pokręcił głową i rzekł:
- Nigdy więcej spóźnieñ. Następnym razem wyrzucę ciebie w próżnię przez kibel. Koniec gadania, bierzemy się do roboty. Skład Alpha zbiera sprzęt techniczny. Armak, dowodzisz. Skład Bravo zajmuje się wsparciem medycznym. Arcadd, ogarnij medyków. Charlie i Delta przygotowuje sprzęt szturmowy. Gepard, Lowell, pamiętajcie, żeby każdy zabrał ze sobą datapad z pozwoleniami na wykorzystanie platform MAX. Skład snajperski wedle uznania, bylebyście znowu nie zapomnieli urządzeni hackerskich, na litość boską! - po wydaniu rozkazów zbrojownia zapełniła się szczękiem oręża i rozmowami piechurów. Gepard spojrzał na Czarnego, podszedł do niego i powiedział:
- Centurion... Chłopie... Weź się ogarnij! Przez ciebie cały zespół traci, nie czaisz? Następnym razem wszyscy pogonimy ciebie na samych gaciach na Esamirze, rozumiesz? A teraz zbierz do kupy swój plecak rakietowy. I nie zapomnij o C4!. - Czarny tylko kiwnął głową i udał się do odpowiednich szafek z uzbrojeniem. Gepard natomiast pomknął do zestawów ciężkich szturmowców. Zaczął od pancerza. Przecież to on uratuje mi skórę jak popsuje mi się broñ, pomyślał. Zebrał płyty kompozytowe, zwarł je spawarką fotonową i przymierzył. Jak zwykle pasuje jak ulał. Domontował jeszcze komputer HID-u i zsynchronizował swój mózg z maszyną. Na goglach zsuwanych z hełmu zaczęły wyświetlać się napisy informujące o włączaniu systemów oraz o synchronizacji z ciałem użytkownika. Gepard szpetnie przeklął pod nosem, kiedy impuls elektryczny przeszedł jego ciało. Następnie zajął się karabinem. Mimo szerokiego wyboru padło na stary, wysłużony karabin NC6 Gauss SAW, piły zdolnej do wycięcia oddziału wroga w mniej niż 10 sekund. Domontował tylko celownik oraz chwyt przedni i zaczepił broñ do haków transportowych na pancerzu. Teraz tylko pozostało złożyć pistolet LA8 Rebel oraz wyrzutnię NS Decimator. Spojrzał na innych szturmowców. Nie było lepszych broni, niż trójcy SRD... Kiedy wszyscy byli gotowi Abey zarządził zbiórkę w dwuszeregu i odezwał się do SoC:
- Mam nadzieję, że wszyscy zebrali ze sobą niezbędny sprzęt, gdyż tam na dole będzie ciężko, jeżeli chodzi o uzupełnienia... Teraz udamy się do doku B2. W prawo zwrot! Do doku marsz! - musztra NC jest najgorszą na planecie Auraxis, lecz nie w Sentinelsach. Tutaj musztra wzorowana jest na terrañskiej, dzięki czemu pluton wyróżnia się na tle innych takich jednostek. Po 5 minutach marszu po pokładzie znaleźli się w doku dla transporterów Galaxy. Te wielkie krowy, jak to powiedział Adhan, szturmowiec pod rozkazami Dreda, jest w stanie transportować 7 żołnierzy plus 4 działonowych i pilota na swoim pokładzie. Składy rozeszły się do 2 Galaxy. Oddział Geparda i Arcadda weszli do jednego transportowca. Kiedy wszyscy rozsiedli się w fotelach oraz na panelach strzelniczych, w interkomie odezwał się szelmowski głos jednego z 4 pilotów zespołu - Deci:
- Witam pañstwa na pokładzie Galaxy linii transkosmicznych Auraxis Freedom. Pañstwa kapitanem jest Deca Durabiolin, kapitanem drugiego statku jest natomiast kapitan Igud. Osłonę przed nadzwyczaj wcześnie występującymi owadami w powietrzu oraz zbiorami na polach zapewniają dwa myśliwce klasy Reaver kierowane przez pilotów Donuta oraz gościnnie występującego Gwina. Torebki na rzygi znajdują się pod fotelami, kto ubrudzi moją dziecinkę czyści ją swoją własną, kurna, szczoteczką! W razie chybotañ emocjonalnych należy się przytulić do stewardessy Talishy zajmującej siedzenie numer 6! Życzymy pañstwu bezproblemowej podóży. - Po tych słowach dało się usłyszeć tylko jazgot radości w interkomie SoC. Po miesiącu urlopu Sentinels of Conglomerate wyrusza na planetę Auraxis. Wszyscy mają nadzieję, że wreszcie wojna chyli się ku koñcowi i lecą ją wygrać... Wszyscy powrócą wreszcie do swoich rodzin i będą wieść spokojne, pokojowe życie. Nie wiedzą jeszcze, że czeka ich długa, 3 letnia bitwa nie tylko o kontynenty Indar, Esamir oraz Amerish, ale o nich samych...
Koniec przekazu, kod autoryzacji R#oz45dzIA5L1.

(a taka tam nuda w sobotę w nocy... :P)

marinero
Posty: 23
Rejestracja: 10 sty 2013, 20:17

Post autor: marinero » 19 sty 2013, 8:11

I ty nazywasz to taką tam sobotnią nudą ?? Kawał dobrej roboty *ok Oczywiście czekamy na dalsze rozdziały tej opowieści *yes*

NCfff

Lowell

Hall of Fame
Posty: 6
Rejestracja: 06 sty 2013, 1:11
Medals: 1

Post autor: Lowell » 19 sty 2013, 9:12

nieźle black!

DanhanPL

Hall of Fame
Posty: 52
Rejestracja: 16 sty 2013, 23:26
Medals: 1

Post autor: DanhanPL » 19 sty 2013, 10:28

Tak dalej dobrze się to czyta :) Czekam na dalszy ciąg ;)*drinks*neo

Arcadde

Hall of Fame
Posty: 103
Rejestracja: 13 sty 2013, 0:08
Medals: 1

Post autor: Arcadde » 19 sty 2013, 12:43

WTF CO ty bierzesz chłopie :)

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 19 sty 2013, 13:25

Wiesz co biorę? Papier. Najlepiej zapisany. Od dealerów pokroju Huxleya, Clancyego oraz Abneta :)

Arcadde

Hall of Fame
Posty: 103
Rejestracja: 13 sty 2013, 0:08
Medals: 1

Post autor: Arcadde » 19 sty 2013, 13:44

hehe Oby tak dalej dirol

Ehelto
Posty: 72
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:53

Post autor: Ehelto » 19 sty 2013, 23:29

Jak zwykle do podobnych rzeczy podszedłem z nastawieniem "Gimnazjalny grafoman leczy kompleksy" i cóż, z wyjątkiem drobnych wspominek o malinkach i takich tam, to zupełnie inna klasa ;). Widać chłopie, że dużo czytasz, a to chyba podstawa. Propsy, jak na coś pisanego (jak podejrzewam) trochę na kolanie, to całkiem zgrabny tekst!

Disclaimer: Wiem, że się wypowiadam trochę "autorytarnie" i przemądrzale, tak naprawdę to chuja się znam na pisarstwie.

Edit: A co do brania różnych rzeczy, spróbuj iść w Hemingwaya i pisz napierdolony, jestem ciekaw, co Ci wyjdzie :D

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 20 sty 2013, 1:17

@Ehelto No właśnie poprzez te "malinki" próbuję ukazać nieodpowiedzialność postaci, swoistą dziecinność w działaniu... :P Nie no spk, ja szczerze to sobie po prostu usiadłem i wpadłem na pomysł żeby coś napisać... więc prowizorka może się wedrzeć :) a za krytykę dziękuję

Ehelto
Posty: 72
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:53

Post autor: Ehelto » 20 sty 2013, 2:03

Dobra, teraz wrzucam przykład tego, co miałem na myśli pisząc "Gimnazjalny grafoman leczy kompleksy". Mam nadzieję, że nikt, ze wspomnianych w tekście nie poczuje się urażony ;). Umieszczam tutaj, gdyż ten losowy zbiór literek jest wynikiem bezpośredniej inspiracji tekstem BlackCenturiona (którego przepraszam, za przedstawienie jego postaci troszkę niezgodnie z kanonem, który sam ustalił ;) ) Pisane i poprawiane po nietrzeźwemu.

Plecy miał oblane piwem. Było to już nie czwarte, ani piąte, ale "któreś z kolei" dzisiaj. Patrzył na puszkę po tanich szczynach i zastanawiał się, jak to możliwe, że oblał sobie plecy. Jeszcze raz wytężył wzrok i przyjrzał się uważnie czytanemu tekstowi.
- Pojebało Cię?
- No co? - odrzekł mu ten, który kazał się nazywać czarnym setnikiem , chociaż ani czarny, ani dowódcą tym bardziej nie był.
- Ja wiem, że Talisha siedzi w propagandzie, ale Ty? No bez jaj, przecież to tylko gra!
- Gra?! Na froncie giną ludzie, a ty się spiłeś i pierdolisz głupoty...
- Może... Ale z drugiej strony... kiedy ostatnio byłeś na Ziemi? Skąd masz pewność co się tam dzieje i jaką słuszność ma to, co tu robimy?
- Za dużo pijesz...
- A ja Ci mówię, że oni nas w chuja robią!
- Zamknij się, bo Cię jeszcze Gepard, Dred, albo Abey usłyszą!
- Abey?! Ten spasiony dziad?! Najebałbym... - pijany Ehelto nie zdążył dokoñczyć zdania po celnym ciosie w szczękę. Black Centurion nie był ani tak pijany, ani tak głupi, jak żółtodziób z którym gadał. Mimo wolnościowych haseł głoszonych w Nowym Konglomeracie, jak i w jego jednostce, wciąż ryzykownym było wyzywanie dowódców. Black spojrzał z politowaniem na zalanego pilota. Nie był on ani najszybszy, ani najcelniejszy w grupie, myślał też raczej w przeciętnym tempie. Skąd było dla niego miejsce w "Synach"? Bogaty ojciec? Wpływowa ciotka? W grę nie wchodził seks, bo Ehelto nie był atrakcyjny nawet dla kogoś takiego jak Gepard.
Pierwsze, co po przebudzeniu zrobił Ehelto, było wszczęcie walki. Walki z własną trzeźwością i własnym kacem. Zamiast popularnego alkoholu, użył rośliny na Ziemi nazywanej Cannabis Indica. Tutaj była surowo zakazana i gdyby został przyłapany, nie skoñczyłoby się na upomnieniu. Ehelto miał swoje, typowe, jak dla paranoika, przypuszczenia - konopie mogłyby doprowadzić do zawarcia pokoju przez walczących szturmowców, wbrew woli dowództwa - dlatego też były zakazane, podobnie, jak inne narkotyki, które zbytnio uspokajały osobę będącą pod ich wpływem. On jednak potrzebował tych kilka wdechów wciągniętych przez skręta. Inaczej nie byłby w stanie wsiąść, a co więcej sterować i wylądować swoją kapsułą do zrzutów orbitalnych. Bał się śmierci. Spoglądał na resztę swojego oddziału i dostrzegał to samo. Grupę przerażonych, młodych chłopców, którzy, albo zginą bezimiennie, albo zasłyną na wieki. Podobnie, jak reszta "Synów Konglomeratu", bał się i miewał koszmary. Podobnie jak reszta, starał się nie dać tego po sobie poznać.
Pamiętał do dziś, gdy jeszcze poza SoC latał pod rozkazami jakiegoś wyszczekanego Brytyjczyka. Czuł się tam pewnie. Rozkazy zawsze były jednoznaczne i nigdy nie zostawał sam w powietrzu. Nigdy też nie podejmował misji, które ktoś zaopatrzony w zdrowy rozsądek uznał by za samobójcze... Te czasy jednak dawno minęły. Dzisiaj musiał nauczyć się śmiać z tego, że otarł się o śmierć. Dlatego też tyle pił. Ile? Tyle co reszta samobójców, którzy tak dumnie nazywali się...
SYNAMI KONGLOMERATU.

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 20 sty 2013, 17:59

:D Ehelto, zacznę się chyba u Cb uczyć humoru



Rozdział II
Gepard spojrzał na zegarek wyświetlany przez HID. Lecieli około 2h, następne 2 jeszcze przed nimi. Dowódca składu Charlie postanowił umilić sobie lot czymś innym niż graniem na datapadzie... Zaczął przeglądać wnętrze Galaxy. Obskurny, prosty kokpit. Niewygodne, sztuczne fotele lotnicze. Temperatura utrzymywana na poziomie 10 stopni Celcjusza. Typowe warunki stwarzane w pojazdach wojskowych. Brakuje jeszcze tylko szczurów... Ale nie wolno marudzić na sprzęt NC, szczególnie na Galaxy. W najgorszej sytuacji zostanie się poobijanym będąc pod ostrzałem. Tego samego nie można powiedzieć o przebywaniu chociażby w Reaverze lub transporterze piechoty Sunderer. Ale Gepard znał już od podszewki wszystkie pojazdy, więc przestał skupiać uwagi na wady bądź zalety maszyn. Po prostu z nich korzystał, znając ich możliwości. Przyciszył muzykę dobywającą się ze słuchawek aby usłyszeć rozmowy okolicznych członków oddziałów. Obok niego, po prawej, siedział Marinero, dobry wujek SoC. Był złotą rączką, nie bojącą się tak wnętrzności czołgów klasy Vanguard jak i ludzkich. Jeżeli była potrzeba korzystał z FEC (Fast Equipment Change) i razem z oddziałami Dreda lub Geparda zdobywał umocnienia i pokazywał wrogom gdzie ich miejsce. Tym razem został przydzielony pod komendę Arcadda. Po lewej znajdowały się terminale strzelnicze, obsadzone przez Czarnego, Skomsona, Aracdda oraz Kolorowego. Centurion i Skomson byli podkomendnymi dowódcy Charlie, natomiast Kolorowy należał do zespołu medyków. Oprócz tego na pokładzie byli Zoid, Talisha, Łowca, Blue oraz Abey, odpowiednio 2 szturmowcy, 2 snajperzy oraz dowódca. Rozmowy były głównie o „niczym”, to jest o ekscytacji przed powrotem na pole walki, o wydarzeniach na krążowniku, o własnych sukcesach i porażkach. Standard po urlopie. Dopiero jak dowództwo z powrotem ich zluzuje zaczną się rozmowy. Na początku ciche, nieśmiałe, smutne. Dopiero po paru dniach zaczną się rozwiązywać języki , chwalące lub ganiące poszczególne rozkazy i działania towarzyszy. Taka jest już dola żołnierzy. Adrenalina przed akcją i w trakcie niszczy człowieka po walce. Jest wyczerpany, przerażony... Widział tyle bólu, walki, wycierpiał ogromne baty... Mózg i w ogóle organizm nie jest przystosowany do tak negatywnych emocji. Gepard otrząsnął się i uświadomił sobie dopiero o jak fatalnych rzeczach rozmyśla. Na smutki przyjdzie pora później. 1 godzina 41 minut. Trzeba się chyba zdrzemnąć, nie będzie następnej takiej okazji, pomyślał podoficer. Pamiętał o koszmarach, ale miał nadzieję że mu przejdzie. Niestety...

Zima. Wszechogarniający chłód. Pozostał sam pośród lodowatych pustkowi. Nigdzie żadnych wzgórz, żadnych jezior. Tylko pustkowia. Spojrzał na siebie. Poszarpany, uszkodzony pancerz ciężkiego szturmowca. Na piersi ledwie widoczny symbol New Conglomerate. W ręku pogięty karabin. Jak się tu znalazł? Nie wie... Poszedł przed siebie, bo co innego mógł zrobić? Po parudziesięciu metrach dojrzał jakieś urozmaicenie w podłożu. Pewnie kamienie. Zastanowił się jednak nad tym jeszcze raz, kiedy jeden z tych „kamieni” chrupnął pod jego stopą w podobny sposób jak ludzka kość... Był na pobojowisku. Z każdym krokiem widział co raz wyraźniej. Wraki czołgów, pojazdów, ciała zmarłych. W pewnym momencie dojrzał widok, który z nieznanego powodu domroził mu pozostałą ciekłą krew w żyłach. Obok siebie leżeli 3 żołnierze. Każdy miał założony inny mundur, jednak spod rozbitych okularów można było dojrzeć prawie identyczne twarze. „Patrzyli” się na Geparda w wymowny sposób. Podoficer NC poczuł ogromny niepokój. Dlaczego? Dlaczego ludzie, podobni do siebie, posiadający tyle samo chromosomów, mający podobne gusta i marzenia zabijali się na zapomnianych przez Boga planetach? Dlaczego ludzka natura wymusza na człowieku tak drastyczną reakcję obronną podczas ataku własnych przekonañ? Nie chciał teraz o tym myśleć. Chciał się obudzić, pragnął przestać śnić o rzeczach podkopujących morale żołnierza, który lada moment może walczyć w imię ideologii, który lada moment może potrzebować czystego umysłu, niezaśmieconego myślami czasów pokoju. Zaczął biec, byle nie widzieć dziwnych trupów. Biegł, a nadal nie widział koñca pobojowiska. Nagle coś go uderzyło w głowę. Upadł i spojrzał na atakującego. Mężczyzna z mroczną, czerwoną, uosabiającą Śmierć czaszką...

Obudził się. Sentinelsi wkoło zaczęli wypinać się z pasów. Dotarli na miejsce. Ośrodek szkoleniowy na Esamirze, oparty na standardzie wież jednomodułowych, z których korzystały wszystkie frakcje. Obóz, przez który dziennie przewijało się około 2000 żołnierzy. Pod tym względem ustępuje jedynie Koronie Indaru, gdzie tylu ludzi ginie w ciągu 10 minut... Abey ustawił jednostkę w kolumnie dwójkowej na platformie lotniczej i udał się na rozmowę z przełożonym ośrodka. W tym czasie obsługa lotniska odholowała samoloty do głębokich garaży wykopanych pod bazą. Nikogo nie obchodziło, że właśnie elicie wojsk NC jest zimno! Przez 5 minut wszyscy stali jeszcze cierpliwie, mając nadzieję na szybki powrót Abeya. Lecz kiedy przekroczono ten czas o 2 sekundy wszyscy jak jeden mąż rozwiązali szyk i zaczęli szukać miejsca, w którym mogliby się ogrzać. Jedni wkraczali do hangarów, inni już szukali kajut. Kiedy Abey się zorientował zebrał z powrotem cały oddział i zaczął mówić:
- Kowboje od siedmiu boleści! Kazałem wam tu czekać! Musicie się dostosować do chłodu Esamiru! Do jasnej anielki, jesteście żołnierzami, czy, cholera, babami?! Przepraszam, Talisha, ale potrzebuję tego porównania.
- Nic się nie stało, sierżancie... - Odpowiedziała Talisha, dławiąca śmiech.
- Powracając, mam wielką ochotę dać wam przymusowe ćwiczenia dodatkowe, ale rozmawiałem o tej kwestii z dowódcą ośrodka. Treningi tutaj będą tak wyczerpujące, że te kary nie są wskazane. Ja mam inne zdanie. Dzisiaj jeszcze nie poznacie mojego gniewu, ale jutro po ćwiczeniach macie raport karny. A ty, Czarny, nie myśl że zapomniałem! Koniec gadania, ciepło mi się zrobiło. Wszyscy za 7 sekund powinni otrzymać informacje do HID-u gdzie znajdują się nasze pokoje. Odmaszerować! - Wszyscy, jak jeden mąż, pomknęli do środka. Trzęśli się z zimna jak nigdy. Mimo wstawek termicznych do pancerzy chłód był nieznośny. Gepard poszedł do swojej sypialni, zostawił rzeczy i jeszcze w pancerzu udał się do medlabu. Chciał się pozbyć tych koszmarów, ale bez użycia tabletek. Ma nadzieję, że na miejscu znajdzie jakiegoś psychologa, może nawet psychiatrę... Tacy ludzie na pewno są blisko żołnierzy a nie na krążowniku, tysiące kilometrów dalej. Wszedł do pomieszczenia szpitalnego. Oprócz medyka dyżurującego nie było żadnej żywej duszy. Gepard podszedł do lekarza i zapytał się:
- Czy w ośrodku dostępny jest jakiś psycholog? Albo ktoś znający się na psychologii?
- Proszę mi wybaczyć, kapralu, ale niestety ostatni lekarz posiadający specjalizację w wybranej dziedzinie został oddelegowany na Amerish. Pułkownik Richard powinien powrócić tutaj w ciągu 3 miesięcy.
- Za tyle czasu to ja prędzej popełnię samobójstwo...- mruknął do siebie Gepard. - No dobrze, w każdym bądź razie dziękuję...
Dowódca oddziału Charlie wrócił niepocieszony do swojego pokoju. Rozkuł się ze swojego pancerza i spojrzał na datapad. Abey przekazał pierwsze informacje na temat dzisiejszych treningów. Szturmowanie 2-piętrowego przyczółku o całkowitej powierzchni 200 metrów kwadratowych. Lepiej być nie mogło, pomyślał Gepard. Za godzinę startują.
- Dobra, skoczę chyba do kogoś z plutonu... Może Marcina? On to poprawia humor... Prawie jak whisky... – Jak mruknął do siebie tak zrobił. Wpadł do swojego starego kumpla, znał go jeszcze przed wstąpieniem do SoC. Marcin był wspaniałym technikiem pochodzącym z wyjątkowo bogatego okręgu. Dzięki znajomościom ma dostęp do naprawdę szerokiego wachlarza uzbrojenia, czym wzbudzał podziw nawet poza jednostką. I ten złoty pistolet przy pasie...
- Co jest, Gepcio? - Marcin zapytał się kumpla po dłuższej wymianie kawałów z kantyny - słyszałem, że coś z tobą nie tak jak być powinno. Co jest?
- Nieważne, pewnie z niewyspania. Co tam ciekawego? Co u Wery?
- A nic ciekawego, zdała kurs na korzystanie z maszyn w biolabach. Dobre warunki, ale więcej roboty. Poza tym coraz bardziej wyczekuje mojego powrotu... Gepard, jak sądzisz: wygramy tą wojnę?...
- Marcin, spójrz na mnie. Masz przed sobą jednego z najlepszych rewolwerowców na tych pustkowiach. Wojnę skoñczymy w trymiga!
- Coś nie słyszę przekonania w twoim głosie. – Spojrzał szelmowsko na przyjaciela – No trudno, chodź, ubierzmy się, zaraz ćwiczenia.
Chcąc nie chcąc Gepard musiał mu przyznać rację w obu aspektach. Po 20 minutach wszyscy stali w szyku bojowym przed budynkiem do ćwiczeñ. W powietrzu piloci odgrywali rolę osłony powietrznej, strzelając w sterowane komputerowo cele. Technicy rozstawiają stację łącznościową i naprawczą przy pomocy transportera Sunderer. Oddział Geparda atakował lewą stronę, a oddział Dreda front. Lekcy szturmowcy w postaci Czarnego, Zoida i braci Danhana oraz Adhana przygotowywali się do dywersji na dach. Arcadd, Marinero, Gwin i Kolorowy trzymali się z tyłu przydzielonych składów. Łowca i Blue byli na pozycji snajperskiej. Wszyscy czekali na sygnał do ataku. Abey przygotował stoper, ustawił kamery i...
- Start! - Krzyknął sierżant. Wszyscy zaczęli wykonywać swoje zadanie. Roboty wychyliły się zza wyłomów i zaczęły strzelać laserami ćwiczebnymi. Po otrzymaniu określonej liczby trafieñ egzoszkielet użytkownika wyłączał się i pozostawał w takim stanie dopóki medyk nie "uleczy" żołnierza. Członkowie SoC jak pantery zwinnie przemykali od osłony do osłony. Co jakiś czas padały strzały osłaniające. Lekcy szturmowcy już walczyli na dachu. 30 sekund. Ehelto krzyknął do Talishy:
- Talisha, widzisz te skały po prawej? Osłaniaj mnie, ja tam dobiegnę!
- Stary! Zastrzelą ciebie, mimo mojej osłony!
- Na trzy! Raz, dwa, TRZY!
- Ja pier...
Ehelto wyskoczył zza osłony, przebiegł 5 metrów i w ostatnim momencie robot, będący pod ostrzałem Talishy, w akcie desperacji wystrzelił rakietę w śmiałego szturmowca. Bezpośrednie trafienie... Ehelto padł na wskroś, po drodze nabijając siniaki.
- Emm... Arcadd? Ktokolwiek? Ktoś mnie podniesie?
- Jeżeli jeszcze raz taka brawurowa akcja zabijam na miejscu! - Krzyknął Abey. - Medycy! W MIARĘ MOŻLIWOŚCI podnieść Ehelta! Priorytetem jest zdobycie budynku!
Szturmowcy pomknęli do przodu, celnymi strzałami zdejmując roboty. Snajperzy dobijali uszkodzonych przeciwników. Powietrze przeszył huk. Potężny huk. Pewnie Ciężkie Platformy Lotnicze Liberator zaczęły ćwiczenia. Szturmowcy zdobywają dolne pomieszczenie, żadnych strat oprócz Ehelta, nadal leżącego w śniegu. Kolejny huk. Coś jest nie tak... Jednak nikt tego nie zauważa. Szturmowcy z góry zdobyli górne piętro, umilkły ostatnie serie.
-Koniec treningu! Minuta i dwadzieścia jeden sekund! Zbiórka w szeregu przede mną! - krzyknął Abey. Szturmowcy powietrzni, chcący dopalić resztki paliwa, zaczęli brawurowo wznosić się w powietrze. Nagły krzyk do interkomu:
- Abey! Abey! Ściągnij lightów! Teraz! - krzyknął Deca
- Kryć się! - odkrzyknął natychmiast sierżant - na ziemię!
Nim Gepard padł na ziemię spojrzał w górę. Jak w zwolnionym tempie znad budynku nadleciał samolot... Cichy, czarny jak kosmos. Myśliwiec antygrawitacyjny Vanu Soveregnity. Przez pozostałe frakcje nazywany Kosą z powodu cichego wycinania wrogów w pieñ. Taka jedna właśnie zaczęła strzelać do lekkich szturmowców w powietrzu, w szczególności do Czarnego. Na dodatek żołnierz został potrącony przez myśliwca. Z wysokości 10 metrów spadł na ziemię.
- Mamy rannego! Powtarzam, mamy rannego! Deca, Donut, zastrzelić sukinkota! Arcadd, do Centuriona! Gdzie jest Medivac?!

Koniec przekazu, kod autoryzacji R#oz45dzIA5L2.




Dołączam pytanie: jak sądzicie, kontynuować? Stwierdzam, że pisanie jednego rozdziału jest czasochłonne, a nie wiem czy to jest takie "czytliwe", to jest zjadliwe :)

Ehelto
Posty: 72
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:53

Post autor: Ehelto » 20 sty 2013, 20:16

Jasne, jak ktoś zjebał sprawę, to jestem to ja :D

Generalnie na plus. Subiektywnie doradzam, żebyś nie pchał się w wątki obyczajowe. Fajnie Ci wychodzi opisywanie technologii, manewrów i opisywania ogólnego nastroju w jednostce. Z kolei psychiczne rozterki Geparda do mnie nie przemawiają. Nie będę ci tu żadnych konstruktywnych argumentów wysuwał, bo się nie znam i nie umiem.

Pisz. Nie dla nas, a dla siebie, może kiedyś Ci się to przyda i jebniesz dajmy na to drugiego Wiedźmina ;).

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 20 sty 2013, 20:55

Obyczajowość wyszła sama :P a co do rozterek... ja jestem chyba typem humanisty i romantyka, w świecie planetside'a oprócz rozrywki widzę pewną ukrytą rzecz, powiązaną ze światem rzeczywistym. (uwaga uwaga, ukazanie piętna antyutopii, dark si-fi i polonistki :D ) Machiny działają, kiedy miliony trybików się poruszają. ale co jeżeli te trybiki nie są takimi popychadłami? kiedy czują, myślą? O czym myślą, jak myślą? człowiek czuje strach, negatywy... tak to chcę przekazać ;)

Ehelto
Posty: 72
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:53

Post autor: Ehelto » 20 sty 2013, 23:57

Cóż, mogę sprawiać wrażenie kogoś o wrażliwości lewego glana i rozeznaniu w literaturze na poziomie piętnastego roku w zawodówce budowlanej (bez urazy oczywiście), ale rozumiem o co Ci chodzi. Tylko, że to trudne. Sprawiasz wrażenie kolesia wystarczająco dojrzałego i zdystansowanego do siebie, dlatego powiem ci wprost - wydaje mi się, że nie podołasz. Zaskocz mnie, jeśli potrafisz :D. Szczerze kibicuję.

Awatar użytkownika
Talisha

Hall of Fame
Posty: 140
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:57
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: Talisha

Post autor: Talisha » 21 sty 2013, 9:43

Dajecie chłopaki! Super się czyta. Mam co czytać do śniadania w pracy :D
Fajnie jak by ktoś jeszcze umiał rysować :D Fajny komix można by było zrobić. Ja mam zabawne (mam nadzieję) scenariusze na 1 - 4 ramek. Ale nie potrafię narysować nawet prostej kreski ;p
Obrazek

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 21 sty 2013, 14:58

@Ehelto Moim zdaniem mimo swojej "glanowości" jaką przedstawiasz jesteś moim najlepszym krytykiem :D Domyślam się że nie podołam, ale dopóki walczę jestem zwyciężcą ;)

Ehelto
Posty: 72
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:53

Post autor: Ehelto » 21 sty 2013, 16:03

@Talisha - to do Centuriona, bo ja pisać nie umiem i tak se naskrobałem, o, gościnnie, jednorazowo.

@Centurion - najlepszy, bo jedyny :P

Lesiu38
Posty: 71
Rejestracja: 31 sty 2013, 20:54

Post autor: Lesiu38 » 12 lut 2013, 20:14

Moim skromnym zdaniem Centurion , zrobiłeś dwie naprawdę świetne prace . Myśląc co mógłbyś zmienić w swoim stylu pisania itd, to nic , bo to jak to robisz jest takie , oryginalne i dobre . A dodając , myślałem i wymyśliłem , nie wiem czy dobrze czy nie ale powiem . Może , by urozmaicić historie , po prostu pytałbyś się nas , no cały klany albo tylko osoby biorące udział w histori , np o jego własne poglądy , charakter , lub jaką role chciałby pełnić w służbie "SoC" . Chodzi też trochę o to by każdy z nas miał w tym taki wkład , plus coś tak trochę bardziej związanego z prawdziwym nim .

Mam nadzieje że dobrze to napisałem i zrozumiesz :D

Ale i tak jesteś wielki :)

Awatar użytkownika
Talisha

Hall of Fame
Posty: 140
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:57
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: Talisha

Post autor: Talisha » 13 lut 2013, 8:45

Dobry pomysł Lesiu! Kiedyś w "Fenix" było coś takiego. (jak 38 to wiek, to wiesz o czym piszę ;D

Jestem za!
Obrazek

Lesiu38
Posty: 71
Rejestracja: 31 sty 2013, 20:54

Post autor: Lesiu38 » 13 lut 2013, 14:56

Sorki :( , a nie wiem akurat o co chodzi bo mam 16 na karku :D A wyjaśnisz o co z tym " Feniksem " chodzi ??

Awatar użytkownika
Talisha

Hall of Fame
Posty: 140
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:57
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: Talisha

Post autor: Talisha » 13 lut 2013, 15:03

Było takie pismo w stylu Nowej Fantastyki, tyle że w małym formacie. Było tam opowiadanie pisane, właśnie w ten sposób, jak sugerowałeś,
Obrazek

Lesiu38
Posty: 71
Rejestracja: 31 sty 2013, 20:54

Post autor: Lesiu38 » 13 lut 2013, 15:32

Aha , to dzięki :)




Aha , to dzięki :)

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 14 lut 2013, 12:50

Hmm... Dobra myśl lesiu :D i dzięki za słowa uznania. Teraz trochę to przycichło, bo miałem duuuuużo do roboty. Teraz Pomorze ma ferie i jestem już po zimku, więc coś zacznie się ogarniać wieczorami ;)

Gepard

Hall of Fame
Posty: 18
Rejestracja: 04 sty 2013, 15:05
Medals: 1

Post autor: Gepard » 14 lut 2013, 13:53

SUPER!
Tylko jedna uwaga... za Gepcia to ja wyciągam granat i zostawiam takiego delikwenta sam na sam z moim granatem aby sprawdzi który z nich głośniej krzyczy focusfocusfocus .
I jestem wdzięczny, że od razu nie wbiłeś mojego MAXa w wdzianko Infiltratora VS :D .

Wszystko ok :) można by zrobić takie cotygodniowe podsumowanie :) coś w stylu kroniki :D

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 14 lut 2013, 19:17

Uwaga! Odniosę się do treści wcześniejszych w tym wątku i rzucam pytanie: jak według was, moi drodzy żywi bohaterowie opowieści, zareagowalibyście na coś takiego? Jak, waszym zdaniem, postacie powinny się zacząć odnosić do sytuacji? i jakie humory by nastąpiły? co do reszty: jak waszym zdaniem teraz powinni się zachować bohaterowie? Pisać! :P

P.S. To jest test. Ja osobiście nie lubię być krępowany czyimiś poglądami :) opowieść to opowieść :D i ja tutaj ciągnę za sznurki. Ale warto spróbować :P

Awatar użytkownika
DreDpl

ŻOŁD Diamentowy Karabin Pilot Dinozaur 2012
Death Incarnate Certyfikowany Medyk Baretka NOSAT The one
Oficer
Posty: 1389
Rejestracja: 11 sty 2013, 2:32
Medals: 8
Lokalizacja: Opole
Postać PlanetSide 2: DreDpl
Kontakt:

Post autor: DreDpl » 14 lut 2013, 19:41

Ale na co by mieli zareagować? Na te sugestie odnośnie kreacji charakterów postaci? Bo nie bardzo zrozumiałem do czego się odnosisz.
Obrazek

IN CASE OF EMERGENCY KEEP CALM AND CEASE FIRE, I'M ON YOUR SIDE!!

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 14 lut 2013, 23:44

^^ Żywi bohaterowie powieści - tzn. członkowie klanu, którzy akurat są jako postacie w opowieści. Jak byś zareagował na przykład Dred, gdybyś mógł się wcielić w swojego imiennika.

Awatar użytkownika
DreDpl

ŻOŁD Diamentowy Karabin Pilot Dinozaur 2012
Death Incarnate Certyfikowany Medyk Baretka NOSAT The one
Oficer
Posty: 1389
Rejestracja: 11 sty 2013, 2:32
Medals: 8
Lokalizacja: Opole
Postać PlanetSide 2: DreDpl
Kontakt:

Post autor: DreDpl » 15 lut 2013, 0:25

Aha to to o to chodzi to. Ja byłbym z reguły opanowanym żołnierzem któremu raz na jakiś czas zdarzy się rzucić jakimś komizmem sytuacyjnym lub jakąś ironią. Lubiącym dobre towarzystwo i poczucie humoru u kompanów. Potrafiącym się odpowiednio dostosować do pola bitwy i często flankującym przeciwnika - tym samym bardzo ryzykującym i mobilnym (nie lubiącym stać w miejscu i się ostrzeliwać). O coś takiego chodzi?
Obrazek

IN CASE OF EMERGENCY KEEP CALM AND CEASE FIRE, I'M ON YOUR SIDE!!

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 15 lut 2013, 10:25

Tak! Tak tak! I jakbyś teraz zareagował, gdyby Tw towarzysz z oddziału, może szczególnie nielubiany, lecz towarzysz, zostaje ciężko ranny na pierwszym treningu zespołu? Już się domyślam, ale formalności niech stanie się zadość ;)

Awatar użytkownika
Talisha

Hall of Fame
Posty: 140
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:57
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: Talisha

Post autor: Talisha » 15 lut 2013, 10:25

To tak... Może ja stworzę profil?

Talisha Daviau

Urodzona w rodzinie wojskowej. Despotyczny ojciec utrzymywał patriarchalny model rodziny. Nigdy nie doczekał się syna a swoje frustracje z tym związane przelewał na córkę.
Ukoñczyła Military School of Terran Republic. W stopniu oficerskim.
Niestety, żadne z jej starañ i osiągnięć nie mogły zadowolić ojca.
Jej błędy były wyśmiewane i piętnowane, łącznie z poniżaniem przed całą kompanią.
Nie mogła też dogadać się ze swoim odziałem, cały czas odtrącana jako "córeczka dowódcy".
Miała też wiele problemów ze względu na to, że nie godziła się na nielegalne zagrania taktyczne, stosowane przez jej ojca.
Jednym z takich manewrów było stosowanie amunicji uszlachetnionej uranem. Efektem było to, że trafiony przeciwnik stawał się całkowicie nieczuły na działanie nanitów a zabity, ginął bezpowrotnie.

Pewnego dnia, coś w niej pękło. W trakcie szturmu na jednostkę NC, patrzyła jak przerażeni żołnierze biegają i ze zdziwieniem na twarzach umierają w przerażających mękach. Jak medycy z bezsilności rzucają swoim sprzętem medycznym i w akcie desperacji i dobrze pojętej braterskiej solidarności, dobijają towarzyszy strzałem w głowę, skracając tym samym ich męki.
W pewnym momencie odwróciła się i zaczęła ostrzeliwać swoich.
Dzięki totalnemu zaskoczeniu, zabiła wszystkich. NC zorientowali się co się dzieje, i nie strzelali jej w plecy.
Kiedy padł ostatni TR, rzuciła karabin na ziemię, splotła palce na potylicy i padła na kolana. Słyszała cichutki syk kamuflażu Infiltratora, który zmaterializował się za nią, uderzenie kolbą w głowę i ciemność.

Darowali jej życie a na podstawie jej zeznañ i dowodów w postaci jej broni, Najwyższy Sąd Galaktyczny skazał Terran Republic na gigantyczne odszkodowanie oraz postawił dowódców przed sądem wojennym, skazując ich na ostateczną śmierć.

Talisha uznana została za zdrajce i zaocznie została skazana na "Wiązkę". Jest to najgorsza z możliwych kar. Polegająca na trzymanie skazañca w wiązce nanitów, która rozrywa ciało na atomy a następnie łączy je z powrotem z częstotliwością pozostawiającym skazañca w ciągłej świadomości.

Jednak jej wyczyn sprawił, że NC, po po odpowiednich badaniach sondowania i warunkowania mózgu, przyjęło ją z otwartymi rękoma a żołnierze z plutonu, który uratowała, długo zabiegali u najwyższego dowództwa by została do nich przydzielona. Tak też się stało.

Warunkowanie mózgu sprawiło, że utraciła część swoich umiejętności i stałą się zwykłym szeregowym żołnierzem.
Nie przeszkadza jej, to. Wręcz przeciwnie. Dobrze się czuje w nowej roli. Znów potrafi się śmiać i cieszyć życiem.
Z drugiej strony pozostały jej obawy po tym jak była kiedyś traktowana, dlatego robi wszystko, by jej towarzysze ją akceptowali i lubili. Jest gotowa do największych poświęceñ dla nich. Martwi się o towarzyszy.


Dialogi które zamieściłeś w moim imieniu, są ok. Szczególnie podobało mi się, "- - Ja pier...." - w tej sytuacji, fajnie wyszło :D
Talisha jest raczej poważna, cicha i milcząca. Sporo jej emocji wyrażane jest mimiką. Sytuacje komentuje grobowo poważnym głosem. Dlatego często, jak ktoś jej nie zna, to nie wie, czy ona żartuje, czy mówi poważnie. Lubi siadać w dziwnych miejscach, Albo np opalać się na "masce" lightninga, paląc papierosy. smoke
Obrazek

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 15 lut 2013, 12:38

Wielki buziak dla Talishy ^^ o to tutaj chodzi :D ale oczywiście nie wymagam rozpisania się. Dred również dobrze się opisał, ale w męskim stylu :P

Ehelto
Posty: 72
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:53

Post autor: Ehelto » 15 lut 2013, 13:39

Ehelto jest przeciętnym pilotem i mechanikiem. Do armii zwabiła go romantyczno-chłopięca propaganda, którą życie bardzo szybko zweryfikowało. Nie odchodzi ze względu na żołd, już nie wierzy w ideały żadnej ze stron, walczy za NC, bo w jego mniemaniu mają najmniej nasrane we łbach. Ostrożny, a może raczej tchórzliwy - dlatego rzadko bywa trzeźwy. Alkohol i dragi zmieniają go w brawurowego debila. Rzadko o tym mówi na głos, ale bawi go elitarność SoC i duma niektórych z jego kolegów, jak sam stwierdził - "Nieważne, czy jesteś świętoszkiem, faszystą, czy lewakiem - jak dostaniesz serią po bebechach, to się posrasz i będziesz śmierdział tak samo, jak reszta trupów". Bardzo wulgarny, momentami seksistowski, najgłośniej śmieje się z własnych żartów, hipokryta.

Voila.

Awatar użytkownika
Talisha

Hall of Fame
Posty: 140
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:57
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: Talisha

Post autor: Talisha » 15 lut 2013, 13:46

Oh my! Widzę, że mamy pierwszego hardcorowego uczestnika zabawy :D Fajny pomysł, moim zdaniem.
Obrazek

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 15 lut 2013, 13:54

XD No! jeszcze 27 takich opisów i piszemy książkę!

Awatar użytkownika
Talisha

Hall of Fame
Posty: 140
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:57
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: Talisha

Post autor: Talisha » 15 lut 2013, 13:55

To ja dodam jeszcze, że pijam piwo. Ulubiony drink to Mohito a co za tym idzie, powiedzenie: "Nie ma to jak STRZELIĆ sobie (w) Mohito" ;D
Poza tym to głównie Wściekły pies.
Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie i czy się przyda, ale nie mogłam się oprzeć, przed napisaniem tego :D
Obrazek

Cytryn

Dinozaur 2012 Hall of Fame
Posty: 77
Rejestracja: 03 lut 2013, 13:35
Medals: 2

Post autor: Cytryn » 15 lut 2013, 16:15

Wyzwanie...

Określiłbym się jako spokojny i małomówny. Wolę słuchać, przemyśleć i zrobić raz, a dobrze. Z wykształcenia medyk, ale strzelać też potrafię. Mimo tego, że nie jestem duszą towarzystwa lubię przebywać w zgranej grupie.

Skromnie, ale wolałbym, gdybyś pisał to co uważasz. Miło jest się dowiedzieć czegoś o sobie, cokolwiek by to nie było :)

Awatar użytkownika
Say

Diamentowy Karabin Dinozaur 2013 Pomoc (drogowa) Certyfikowany Medyk
Baretka NOSAT
dr hab. n. med.
Posty: 461
Rejestracja: 17 sty 2013, 17:10
Medals: 5
Lokalizacja: Warszawa
Postać PlanetSide 2: Sayine
Kontakt:

Post autor: Say » 15 lut 2013, 17:54

Sayine, Say, Sajanka, czyli żołnierz zawsze z przypadku.

Przez przypadek trafiła do NC - pacyfistką nigdy nie była, ale zawsze utrzymywała, że trzeba mieć mózg wypalony, żeby ganiać jak idiota po pustynnych planetach, strzelając się z takimi samymi idiotami. Traf chciał, że jedynie walka w szeregach armii NC mógł zapewnić jej zarówno godziwy żołd, jak i niezbędną dawkę adrenaliny. Cóż, zawodu najczęściej się nie wybiera; to raczej zawód wybiera ciebie.

Jeśli chodzi o charakter, typ troszkę socjopatyczny. Nie mówi dużo, ale jak już coś powie, to stężenie ironii w wypowiedzi może zabić. Sprawia wrażenie oschłej, zbyt cynicznej, by mogła uchodzić za sympatyczną kobietę, maskotkę drużyny. Nie jest jednak niemiła, złośliwa, nic z tych rzeczy. Ot, po prostu wiecznie zamyślony cynik. Jak trzeba przyjść z pomocą - przyjdzie. Dogryzie przy tym parę razy, ale pomoże. Jak coś każą zrobić, również usłucha - nawet jeśli prawdopodobieñstwo spaprania akcji wynosi 99%. Po prostu nigdy nie chce się jej dyskutować.

W walce "przypadkowa" - zdaje się głównie na los, bo na własnych umiejętnościach woli nie polegać. Ma zwyczaj nagle wyskakiwać zza rogu, iść dwa razy dłuższą, ale mniej zaludnioną drogą i, (tu mi wczoraj Kilian zwrócił uwagę :P) zamiast wroga oflankować, zaszarżować i frontalnie dziabnąć nożem. Adrenalina przede wszystkim!

Z lekka przeczulona na własnym punkcie. Jej najskrytszym marzeniem jej wypróbowanie własnej pięści na nosie jakiegoś dupka/głupka/podrywacza. Wszystko dlatego, że zawsze panuje nad nerwami, mimo że nigdy nie chce tego robić. Niezbyt umie dać się ponieść emocjom.

Rola w drużynie: support szeroko rozumiany. Biega po polu bitwy i bez słowa podnosi jako medyk. Z dwóch metrów, wyłaniając się nagle zza skały, ładuje w grupy pancerne z rakietnicy. Od wielkiego dzwonu snajper, ale ponieważ tu fart gra mniejszą rolę, raczej nie popisuje się wielką celnością (chyba że przez przypadek).

I ostatnia ważna kwestia - nie umie latać. Ale tak naprawdę NIE UMIE. Pojazdami naziemnymi może i pojeździ, ale latadła rozbija 30 sekund po wzbiciu się w powietrze.

EDIT: :) Talisha zainspirowała mnie do adnotacji o używkach , więc: nie pali i paleniem gardzi, piwa nie lubi. To wszystko nadrabia piciem wódki - nigdy nie popija, bo uważa to za marnotrawstwo. Jedyny alkohol, który zwala ją z nóg, to whiskey. Wszystko inne tylko powołuje do życia jeszcze większe dawki ironii.


[taki tam mix mnie samej i postaci z mojego projektu :D]
Obrazek

Po odbiór karnetów na leczenie zapraszamy do Działu Obsługi Klienta w godzinach 18-24.

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 15 lut 2013, 23:12

Propsy dla wszystkich opisów! Czekam na więcej! :D Oczywiście po cichu sobie wklejam wasze wypociny, ażeby korzystać z nich na moim lapku bez internetu na dalekim, polskim wschodzie.

PolishFalcon

Diamentowy Karabin Dinozaur 2013 Certyfikowany Medyk Baretka NOSAT
Oficer
Posty: 862
Rejestracja: 28 sty 2013, 14:22
Medals: 4
Lokalizacja: Wrocław
Postać PlanetSide 2: PolishFalcon

Post autor: PolishFalcon » 16 lut 2013, 22:39

Nikt go nie zna. Nikt nie wie skąd pochodzi. Nikt nie wie, czy potrafi mówić. Nikt nie wie, dlaczego wstąpił do wojska. Przybył niczym zjawa. Gdy zapytano go o nazwisko, napisał palcem na piaskach Indaru : SOKÓŁ. Zwykle tajemniczy. Wszystkich zaskakuje fakt, że mieści się zarówno w nanokombinezon infiltratora jak i pancerz MAXa. Słuchający rozkazów przełożonego, gotów umrzeć na polu chwały w imię SoC.
KEEP CALM AND RALLY ON MY WAYPOINT!

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 16 lut 2013, 23:33

@PolishFalcon Hmm... Ta postać mi się podoba :D bd w 4/5 części XD

PolishFalcon

Diamentowy Karabin Dinozaur 2013 Certyfikowany Medyk Baretka NOSAT
Oficer
Posty: 862
Rejestracja: 28 sty 2013, 14:22
Medals: 4
Lokalizacja: Wrocław
Postać PlanetSide 2: PolishFalcon

Post autor: PolishFalcon » 16 lut 2013, 23:40

blackcenturionPL napisał/a:
@PolishFalcon Hmm... Ta postać mi się podoba :D bd w 4/5 części XD
a co ci sie w 1/5 nie podoba?
KEEP CALM AND RALLY ON MY WAYPOINT!

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 17 lut 2013, 0:45

w sensie... ja piszę rozdziałami, częściami... Mam już konspekt na 7 :D

DanhanPL

Hall of Fame
Posty: 52
Rejestracja: 16 sty 2013, 23:26
Medals: 1

Post autor: DanhanPL » 23 lut 2013, 8:27

Centurion i co było dalej ? Udało ci sie cos wyskrobac ?

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 23 lut 2013, 12:14

Skrobanie w toku: 73,78%

DanhanPL

Hall of Fame
Posty: 52
Rejestracja: 16 sty 2013, 23:26
Medals: 1

Post autor: DanhanPL » 23 lut 2013, 12:28

No to git .... O naszych postaciach napiszemy z adhanem jak nam wena wejdzie ... A gramy sniperem i ciężkim . Pisze bo jetpaka nigdy nie miałem na plecach ;)

blackcenturionPL

Hall of Fame
Posty: 144
Rejestracja: 12 sty 2013, 18:45
Medals: 1
Postać PlanetSide 2: blackcenturionPL

Post autor: blackcenturionPL » 23 lut 2013, 16:18

@Danhan - to teraz już masz :P

Rozdział III
W oddziale SoC panowało dziwne spięcie i smutek. W kantynach nie można już było usłyszeć wesołych głosów Zoida i Arcadda. Abey jeszcze bardziej spoważniał, osiągając w skali od 1 do 10 notę nie do wyrażenia... Armak zaprzestał majsterkowania. Wszystko ucichło. A przecież Czarny nie był ważnym ogniwem zespołu. Był zwykłym, szarym Sentinelem. A jednak jego wypadek wstrząsnął wszystkimi. Każdemu mogło się to zdarzyć. Każdy musi być na coś takiego przygotowany. Nawet na sterylnych poligonach. Centurion był tylko symbolem, jak kruche jest życie żołnierza, szczególnie na planecie Auraxis. Jego rekonwalescencja ma przebiegać około miesiąca. Bardzo możliwe, że reszta oddziału będzie zmuszona polecieć bez jednego towarzysza. Wszystkich to zabolało, szczególnie Geparda, gdyż to on był bezpośrednim przełożonym młodzika. Incydent, który miał miejsce, nie był jedynym w okolicy. Vanu Sovergnity przypusza ciche ataki na placówki NC. Według symulacji komputerów taktycznych wróg zamierza przy pomocy swej szybkości i przewagi technologicznej zmieść „Wojowników Wolności” bez zbędnych ceregieli. Taktycy NC obmyślają, jak zaradzić sytuacji. Wszyscy oficerowie otrzymali wytyczne, ażeby utrzymać gotowość bojową w stopniu Omega (najwyższym). Dlatego też Abey... Zluzował SoC. Dał czas wolny. Wiedział, że teraz potrzebny jest odpoczynek, nie trening. Na kanale Sentinelsów nadał komunikat. Nie trzeba go było powtarzać. Ludzie chcieli odpocząć, nie myśleć o walce... Chociaż jeden dzieñ... Może ostatni taki dzieñ... Wieża szybko zapadła w sen.

Cisza w ośrodku. Lampy cicho bzyczały, buczały i trzeszczały. Pełna gama dźwięków. W wieży panował bóg snu. Tylko paru wartowników pilnowało głównych wejść do bazy. Mógł to wykorzystać. Przecież nikt się nie spodziewał zabójcy pochodzącego z szeregów żołnierzy. Poprawił ładunki wybuchowe przy pasie. Głupi kowboje. Myślą, że jakimś prostym Warunkowaniem wyczyszczą umysł ze złych wpływów nadajników Przedwiecznych. Kto raz został poddany zabiegowi Wyrównywania Fal, ten już nigdy nie zostanie wyjęty spod działania komórki ds. kontroli dezerterów. Kontroler nie znał platformy. Wiedział, że jest tylko szumowiną, która odwróciła się od Drogi, od Technologii. Nie było mu go żal. Chciał tylko spełnić rozkazy. Zniszczyć pomieszczenia baraków. Podszedł do ścian nośnych części sypialnej. Ściana ta była równoległa do ściany z kajutami. Po jej drugiej stronie znajdowały się kantyny, zbrojownie, generatory i inne obiekty, które były potrzebne do działania wieży oraz jej garnizonu. Poszukał odpowiednich wnęk i umieścił w nich ładunki C4. Jeszcze tylko 4 punkty i może wysadzać. Nagle usłyszał stukot butów. Odwrócił się i zobaczył...

...Iguda, który miał przy pasie dziwną torbę wyglądającą na... Torbę z ładnunkami wybuchowymi... Na dodatek wystawał z niej gotowy do użycia detonator. Arcadd poczuł dreszcz na plecach. Spojrzał towarzyszowi w oczy. Dojrzał w nich nienaturalny, fioletowy kolor. Musi coś zrobić, inaczej cała wieża wyleci w powietrze. Poszukał niezawodnego pistoletu. Znalazł go. Jednak wolał go wykorzystać w ostateczności. Postanowił zacząć rozmawiać, bo nie wiedział co się dzieje. Spojrzał na Iguda i zapytał...

- Czego się gapisz? Odejdź, warchlaku tej utopi zwanej wolnością, inaczej wysadzę wszystko! A tak to tylko większość tych... Podludzi... Zginie! - wyprzedził go kontroler
- Igud, o co tu do cholery chodzi?! Co ty chłopie robisz? Oddaj te ładunki, inaczej bd zmuszony użyć... Siły?
- Liczę do pięciu...
- A ja chyba nie mogę do trzech?... Dlaczego muszę mieć takiego farta...
- Ale wy jesteście żałośni... raz!
- Igud... Obudź się! Co ty, zew Vanu na ciebie zaczął działać czy co?! Przecież polubiłeś kobiety!
- Dwa!
Kiedy Igud-nieIgud koñczył wyraz nagle ktoś wyskoczył z pomieszczenia obok, rzucił się na zdrajcę i przygwoździł go do ściany. Detonator wypadł z dłoni i potoczył się w stronę Arcadda. Zdezorientowany medyk wraz z... Eheltem... łatwo obezwładnił przeciwnika. Szarpanina obudziła wszystkich żołnierzy wkoło. Wezwano oddział interwencyjny, który unieprzytomnił Iguda i zabrał go do izolatki. Wszyscy patrzyli po sobie. Zdrajca. W ich szeregach. Nie do pomyślenia. Cisza i napięcie potrwało jeszcze 5 sekund, dopóki nie przybiegł oficer dyżurujący. Spojrzał na zebranych i krzyknął:
- Koniec przedstawienia! Do kajut! Dyżurujący zespół inżynierów, rozbroić te cholerstwa! Wartownicy przeczesać wieżę!
Jak jeden mąż masa żołnierzy rozeszła się, wykonując rozkazy. Arcadd i Ehelto popatrzyli na siebie. Podali sobie dłonie, uśmiechnęli się i udali do łóżek na te pozostałe 4h snu. Za dużo myśli, żeby rozmawiać. Po 3 minutach w pomieszczeniach sypialnych znowu zapadła cisza, przerywana jedynie odległymi krzykami wartowników. Trzeba się przyzwyczaić. Im bliżej frontu tym więcej takich sytuacji.

Syrena. Głośna, rozdzierająca uszy syrena. Czerwone światła w całej wieży. Omega doszła do skutku. Gepard szybko wstał i, tak samo jak całe SoC ubrało natychmiast mundury polowe. Ekwipunek stał obok, więc tak naprawdę żołnierze mogli walczyć. Wyszli z kajut i natychmiast pomknęli na lądowiska. Piloci Galaxy udali się windą powietrzną, żeby przygotować już maszyny transportowe. Przed startem należy również załadować amunicję do wszystkich dział w bazie. Obsługa techniczna miała jeszcze 0,5 minuty przed przybyciem niebieskiej masy wojowników. Każdy 3-osobowy oddział wykonywał przy każdym statku powietrznym mechaniczne czynności wykonywane w wyćwiczonych taktach. Podpięcie do akumulatorów. Załadowanie paliwa. Odbezpieczenie uzbrojenia. Autoryzowanie startu. Rozruch SI celowniczej i kontrolnej. Rozruch silnika. Odłączenie aparatury. Galaxy gotowy. Kolejny. Na szczęście w ośrodku przybywały wyłącznie oddziały Pow.-Desant., więc nie trzeba było ładować ciężkich czołgów bitewnych Vanguard. Słychać stukot na korytarzach. Ładunek coraz bliżej. 20 sekund przed żołnierzami piloci załadowali się do pojazdów, w tym Deca i Donut. Iguda musiał zastąpić Ehelto. 2 pierwsi już siedzieli w odpowiednich transporterach powietrznych, a bohater nocy już był wystrzeliwany z katapulty wraz z Reaverem. 10 sekund. Klucze myśliwców już synchronizowały się ze sobą i czekały na przydzielone „Krowy”. 5 sekund. Obsługa techniczna usuwa się z sali załadunkowej. Technicy, którzy wspierali przygotowania, już zapinali pasy w Galaxy. Już cały ruch zamarł. 2 sekundy. Galaxy podnosiły się już, ale nadal utrzymywały się na wysokości, na której żołnierze mogą wskoczyć. Właśnie w tym momencie do środka wlała się fala. Fala, która była już gotowa. Gotowa do walki. Gotowa do wykonania rozkazów. SoC już grzało fotele w poczciwych transporterach. Wszyscy w milczeniu oczekiwali na wytyczne od Abeya . Na wyświetlaczu HID-u wyświetlił się napis o najwyższym priorytecie – „kanał interkomu 12.3574.1”. Gepard przestawił radio i spojrzał na interfejsie, czy już cały SoC jest na kanale. Brakuje jedynie Iguda i Centuriona. Z wiadomych przyczyn. Galaxy NC już się ustawiły na zewnątrz w formacjach, które równoważyły prędkość i manewrowość całości, a ochronę przed ostrzałem. Abey odczekał chwilę, aż wszyscy ustawią dokładnie swoje terminale i rzekł:
- Witam SoC. Mam nadzieję, że się wyspaliście. Mówi wasz kochany sierżant Abey. Właśnie dowództwo skorzystało z ogłoszenia kodu Omega. Front z gej... Tfu! Homoseksualistami w ciasnych, elektrycznych wdziankach zaczął tętnić życiem. Wszystkie jednostki, które były w naszej wieży zostają przerzucone na kochaną elektrownię Freyr. A nasz odział konkretnie na placówki wokół Freyru. Musimy uszkodzić ich punkty wielokrotnego odrodzenia. Spójrzcie na mapę, którą właśnie... Teraz wam wysłałem. Cała rozmowa została zapisana, cele zaznaczone. Dowódcy oddziałów otrzymują konkretne informacje od naszych czujek na temat liczebności, jednostek i innych operacyjnych baboli. Koniec przekazu, bez odbioru!
Po tych słowach Galaxy przeszedł wstrząs. Wrogie myśliwce. Gepard przełączył się na kamery zewnętrzne. Powietrze było pełne pocisków i samolotów. Wokół transporterów latały Scythe-y, które starały się nie dopuścić wroga do celu. Jednak Reavery NC miały na swoich pokładach doświadczonych pilotów. Jak się zaraz okazało, oprócz Ehelta. On ma tylko farta. I proszki. Cały oddział się o tym dowiedział, jednak nikomu to jakoś szczególnie nie przeszkadzało. Pojazd Ehelta był cały zarysowany, podziurawiony i nawet lekko wgnieciony. Jednak dawał radę. Nawet wtedy, kiedy jego klucz zaatakowało 2 razy więcej „Kos”. Dla typowego obserwatora pilot zastępczy SoC latał jak popadnie, bez żadnego stylu. Jednak taki doświadczony żołnierz jak Gepard wiedział, że styl tam był. A nazywał się „O kur... Mam na ogonie 3 myśliwce! Chyba muszę stąd spier.....!” Ale mimo wszystko zdążył już pilot od siedmiu boleści zestrzelić parę przeciwników. Wśród już sporadycznego ognia wroga dotarli do Freyr. Gepard przełączył się na kamerę skierowaną w dół. I spostrzegł piekło. Wszędzie wybuchy. Czołgi. Szczątki pojazdów. Ogólne zniszczenie. Nie do ogarnięcia przez słowa. 2 równe linie, jedna skąpana w płomieniach, stojąca nieopodal bram elektrowni, wypuszczała salwę za salwą. To były kompanie czołgów Vanguard. Można było dostrzec techników, którzy jak mrówki uwijali się, żeby utrzymać czołgi i ich załogi przy życiu. Po drugiej stronie była linia czołgów antygrawitacyjnych Magrider. Z ich strony leciały co chwilę kule plazmowe, wbijające się w ziemię i w pancerze. Ciężka wymiana ognia. Natomiast wokół placówek przejętych przez Vanu błyskały płomienie wylotowe z tysiąca luf. Piekło. Klucz Galaxy rozbił się i przetransportował odpowiednie oddziały w odpowiednie miejsca. Krowy SoC pomknęły ku Wieży Strażniczej Freyr. Walka. Pierwsza od dawna walka, w której Gepard zmierzy się oko w oko z przeciwnikiem. Zacisnął pięści. Jest gotowy. Tak samo jak reszta oddziału.
- Zniżamy pułap. Pikujemy. Desant za 10 sekund!

Koniec przekazu, kod autoryzacji R#oz45dzIA5L3.

Ehelto
Posty: 72
Rejestracja: 12 sty 2013, 23:53

Post autor: Ehelto » 23 lut 2013, 16:34

"O kur... Mam na ogonie 3 myśliwce! Chyba muszę stąd spier.....!"

Wydaje mi się, że ktoś mnie śledzi jak latam :D

Cytryn

Dinozaur 2012 Hall of Fame
Posty: 77
Rejestracja: 03 lut 2013, 13:35
Medals: 2

Post autor: Cytryn » 23 lut 2013, 18:07

Jak zwykle MEGA :)

DanhanPL

Hall of Fame
Posty: 52
Rejestracja: 16 sty 2013, 23:26
Medals: 1

Post autor: DanhanPL » 23 lut 2013, 18:22

No to teraz bedzie akcja :) Czekam na dalsze części ...
Rewelacja !!!!!!superman

PolishFalcon

Diamentowy Karabin Dinozaur 2013 Certyfikowany Medyk Baretka NOSAT
Oficer
Posty: 862
Rejestracja: 28 sty 2013, 14:22
Medals: 4
Lokalizacja: Wrocław
Postać PlanetSide 2: PolishFalcon

Post autor: PolishFalcon » 23 lut 2013, 19:14

Ja może skrytykuje troche twoją twórczość, oczywiście dla dobra twojego i dzieła:
1. Główni bohaterzy zmieniają się w każdym rozdziale. Spróbuj albo pisać z pierwszej, ale TEJ samej osoby, lub wszędzie z 3 os. Jednakże czytelnicy wolą dzieła, w których narrator jest w 1 os. pomaga im to zrozumieć główną postać, wcielić się w nią. Oczywiście wtedy narrator nie może być wszechwiedzący, więc nie wie co myślą inni bohaterowie, co dzieje się u wrogów itd. Wtedy lektura jest bardziej emocjonująca, zaskakująca.
2. Ogarnij to jakoś na taśmie czasu. Bo niby są rozdziały, niby jakaś akcja jest, ale nie widzę tu jakiegoś głównego wątku, połączenia tych rozdziałów, chyba że mają to być osobne opowiadania, a nie spójna całość.
3. Używasz zbyt dużo potocznych słów, robisz powtórzenia. Czyta się to lekko i fajnie, ale wątpię żeby twoją książkę w tym stylu do księgarni przyjęli. Potrzebny ci korektor.
Mam nadzieję, że mnie nie zhejtujecie za wypowiedź, że niby sam nie umiem pisać itd.
Krytycy nie piszą książek, krytykują je, od tego oni są. Wybacz, bo prawdopodobnie miałem nadzieję, że będziesz miał taki poziom jak np. Lem, Sienkiewicz, Dostojewski czy inni. Przeliczyłem się.
PS: Proponuje zrobić osobny temat z twoimi tekstami i osobny z komentarzami, bo nie da się czytać jednym duszkiem, tylko trza szukać następnych rozdziałów
KEEP CALM AND RALLY ON MY WAYPOINT!

ODPOWIEDZ